Dzień za dniem.

I jak zwykle, chwilowa przerwa w prowadzeniu joggera, upał nie sprzyja siedzeniu przy kompie, mój ISP – Czajen także :/ (ciężko nazwać stałym łączem coś o prędkości 100kb/s, przynajmniej mi – przyzwyczaiłem się do 1Mb/s – spora różnica, nieprawdaż?)

Kolejne dni spędzone gdzieś w Połańcu, jakaś siatka zaraz po południu, potem burza (prawie jak w zegarku ostatnio te burze nadchodzą), a potem stały punkt programu – piwko, dużo papierosów i na tym kończy się kolejny dzień.
I tak jest w miarę śmiesznie, także nie ma co narzekać 😉

Dodaj komentarz