Szukając.

Albowiem zaprawdę powiadam wam, Ci, którzy szukacie, uważajcie abyście oszukani nie zostali.

Dzień kolejny upływa na szlifowaniu strony, wszelakie pomysły już zostały zrealizowane, teraz pozostaje czekać na przypływ nowych pomysłów.

Z bash.org.pl:
Trzy resorty dla Ligi, co ich Roman wiedzie
<michal`> Siedem dla Samoobrony, z Andrzejem na przedzie
<michal`> Dziewięć dla PiSu, pod wodzą Kaczora
<michal`> Jeden dla władcy – Ojca Dyrektora

Obejście problemu.

Nowsze wersje Adobe Readera mają znaczny problem z aktualizacjami automatycznymi – proces AdobeUpdater.exe zajmuje 100% CPU i nie chce nic oddać nawet po kilku godzinach szaleństw. Nie da się go ubić standardowymi narzędziami (menadżer zadań oraz taskkill).
Problem uaktywnia się przy każdym otwarciu pliku .pdf.
Niestety, ta niedogodność powoduje, że nawet przy obniżeniu priorytetu temu procesowi CPU chodzi na pełnych obrotach, co przy laptopie jest bardzo uciążliwe (w końcu po co są opcje oszczędzania energii w procesorze?). Gdy temperatura CPU doszła do 80 stopni (Celcjusza oczywiście), i klawiatura zaczęła mnie parzyć w ręce, powiedziałem dość, i zacząłem szukać rozwiązania problemu.

Te same objawy występują zarówno w wersji 8.0.0 jak i 8.1.0

Działającymi rozwiązaniami są: – wyłączenie pluginu Updater – usunięcie katalogu C:\Program Files\Common Files\Adobe\Updater5

Ja zdecydowałem się na drugie rozwiązanie (nie mam cierpliwości do ściągania odpowiedniego programu do wyłączania pluginów z sieci), rzeczywiście, działa 🙂

Połączenie.

W końcu udało mi się „połączyć” strony http://piio.risp.pl oraz http://piio.jogger.pl.
Jednym z powodów było skonfigurowanie domeny http://piio.info, co skłoniło mnie do poświęcenia części marnotrawionej energii na ten zbożny cel 😀

Wszelakie niedociągnięcia proszę wypominać albo komentarzach pod tym wpisem, lub zgłaszać e-mailowo, gg, jabberze – za wszystkie pomysły Bóg zapłać 😛

Vista+VMware.

W końcu przełamałem się do tego, aby przetestować MS Vistę, oczywiście na maszynie wirtualnej – VMware Server (darmowa wersja).
Niestety, 1GB RAM to za mało, aby korzystać w ten sposób z Visty (Vista dostała 512MB, drugie 512 jest na hoście, za którego robi mi XP pro). XP zaczyna zrzucać za dużo pamięci do swap’u, co owocuje znacznym spowolnieniem działania systemu hosta – co prawda da się nadal na nim działać, ale różnica wydajności jest odczuwalna.
Trzeba będzie wygospodarować więcej miejsca na dysku, utworzyć nową partycję, i zainstalować to ‘po bożemu’ – bez wirtualizacji – mój komputer ma zdecydowanie za mało RAM’u na takie zabawy.)

Usuwam więc wirtualny dysk Visty, i czekam na lepsze czasy, tzn. na chęci do zabrania się do tego tak, jak powinienem od początku 😉

Dzień za dniem.

I jak zwykle, chwilowa przerwa w prowadzeniu joggera, upał nie sprzyja siedzeniu przy kompie, mój ISP – Czajen także :/ (ciężko nazwać stałym łączem coś o prędkości 100kb/s, przynajmniej mi – przyzwyczaiłem się do 1Mb/s – spora różnica, nieprawdaż?)

Kolejne dni spędzone gdzieś w Połańcu, jakaś siatka zaraz po południu, potem burza (prawie jak w zegarku ostatnio te burze nadchodzą), a potem stały punkt programu – piwko, dużo papierosów i na tym kończy się kolejny dzień.
I tak jest w miarę śmiesznie, także nie ma co narzekać 😉

‘Bezpieczny’ Postfix.

Z powodów, które nie są zbyt istotne, zainstalowałem Vmware Server (darmowy produkt Vmware służący do wirtualizacji), a na nim postawiłem Debiana (4.0 w wersji netinstal).
Cała zabawa polega na skonfigurowaniu Postfixa w taki sposób, aby obsługiwał połączenia TLS, SSL (oczywiście po drodze generowanie odpowiednich certyfikatów).

Debian bardzo fajna sprawa, dawno nie miałem do czynienia z tą dystrybucją, żadnych szmerów bajerów X‘ów itd (choć oczywiście można je doinstalować).
Oczywiście mowa o ‘systemie podstawowym’ w końcu cała zabawa polega na tym, aby mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje w systemie.

Kilka linków z których zamierzam skorzystać:
http://newbie.linux.pl/?id=article&kategoria=3&show=132
http://www.wonder.pl/index.php/DebianPostfixSASL
http://echelon.pl/pubs/postfix-tls-smtp_auth.txt
http://openbsd.fafik.org/postfix.html

I jazda… 😉

EDIT: Udało się, po zastosowaniu się do instrukcji Postfix zaczął obsługiwać SASL2 (autoryzacja użytkowników) oraz TLS (szyfrowanie), czyli wszystko co miało być obsłużone 🙂
W sumie teraz (po przeczytaniu dokumentacji oraz zrobieniu tego 3 razy) jest to kwestia 15 minut także naprawdę prosta sprawa, a bardzo potrzebna 🙂

Google zawsze pomoże.

Artykuł, na którym można ładnie pokazać różnicę pomiędzy amerykańskim a polskim systemem kształcenia.
Amerykanie stawiają na umiejętność korzystania ze źródeł, materiałów, natomiast w Polsce nadal uczenie się polega na wkuwaniu wiedzy. I dlatego amerykanie są tacy elastyczni jeśli chodzi o radzenie sobie z nowymi sytuacjami.
Oczywiście proszę odebrać to co napisałem powyżej z lekkim przymrużeniem oka.

http://nt.interia.pl/internet/wiadomosci/news/google-pomaga-wlamywaczom,942765

Połaniecki standard.

Kolejny dzień upłynął pod znakiem nic nierobienia…
Aż się przekręcam z nudy :/ Ehh… Ale czego chcieć? Trzeba by do pracy pójść, wtedy by może na początku się nie nudziło.

Dobrze, że ekipa piwkowa jest, zawsze można jakoś ciekawiej spędzić wieczór. Dzięki im za to.

Znaleźliśmy miejscówkę, o nikłym zagrożeniu mandatem za picie w miejscu publicznym, także ten problem także z głowy, wczoraj odwiedziliśmy „Ruski most”, także zabijam nudę.

Szkoda, że nie wszystko da się zabić. Rozdarty. Męczę się nadal. I ch*j. To jest nieważne. Wszystko jest nieważne.

Jak zwykle, cokolwiek. Całe szczęście, że niewiele osób to przeczyta. Tych co czytają, przepraszam. Ale to jest jedyny nie szkodzący (mam nadzieję) nikomu sposób odreagowania tego, co w środku.
Ehh… odreagowywania, ciąg dalszy… Stalker.on();